50 twarzy lidera
50 twarzy lidera. Czyli jakim liderem jesteś? I czy to ma znaczenie?
Napisałem tekst o zdumieniu i akceptacji. O zdumieniu różnorodnością świata oraz o akceptacji braku jednoznaczności. Nie wiem czy to zachęcający początek. No ale taki jest ten tekst. O zrozumieniu i niezrozumieniu jednocześnie.
Ale do rzeczy
Myślisz o sobie, że jesteś liderem? Świetnie. To znaczy kim?
Inspirujesz, mobilizujesz, zmieniasz? A dzięki czemu jesteś skuteczny? Jak to robisz?
Po co te pytania? Przecież chyba każdy z nas wie, kiedy ma do czynienia z prawdziwym liderem, każdy rozumie, co znaczy przewodzić innym. Czy na pewno?
A może z przywództwem jest jak z czasem w rozważaniach św. Augustyna: „Co to jest czas? Gdy nikt mnie nie pyta, wiem, co to jest. Kiedy jednak chcę to wyjaśnić, to nie wiem”
No właśnie. Jak się okazuje wielu z nas „wie”, ale ma kłopot z wyjaśnieniem, czym jest przywództwo.
W rozważaniach naukowych o pełną przejrzystość równie trudno.
Wielość definicji, interpretacji, charakterystyk może prowadzić do zakłopotania. Mamy do czynienia z kilkoma popularnymi i kilkunastoma mniej znanymi modelami przywództwa. Co jakiś czas naukowcy podejmują próby ujednolicenia modeli i stworzenia wspólnej definicji.
Czy to się uda? Wątpię. I choć większość modeli jest do siebie dość podobna, to za modelami stoją nazwiska i pieniądze. A to ma znaczenie.
W ostatnich dniach przejrzałem kilka opracowań będących próbą lub wezwaniem do takiej unifikacji myśli przywódczej. Łatwo nie jest.
Najczęściej pojawiającym się modelem w opracowaniach naukowych jest model przywództwa transformacyjnego i przywództwa charyzmatycznego. Kłopot w tym, że jak twierdzi część naukowców, więcej w nich podobieństw niż różnic. Poza wspomnianą „dwójką liderów” na liście koncepcji liderskich, do popularnych należą koncepcje przywództwa autentycznego, tożsamościowego, służebnego, a w dalszej kolejności modele przywództwa etycznego, integracyjnego, pragmatycznego, spirytualnego, ofiarnego, społecznego, coachingowego, politycznego,funkcjonalnego. Uff…, i wielu innych. Każdy z modeli składa się z kilku wymiarów. Część z nich nakłada się na siebie, wiele silnie ze sobą koreluje. A jednocześnie każdy z nich wnosi nieco inną perspektywę
Jak poradzić sobie z taką złożonością? Jak żyć? Może „wejść” do Wikipedii. A tam przeczytać: „Przywództwo jest pojęciem trudnym do zdefiniowania” i się uspokoić?
Albo określić własną definicję:)
Zrobiłem jedno i drugie. Wikipedia była, czas na mnie. Moja tzw. definicja, prawdę pisząc nie jest moja, jest próbą zebrania elementów wspólnych z wielu definicji i modeli. Nie pretenduje oczywiście do bycia poważnym modelem. Ale mnie utrzymuje w spokoju. Mam się na czym oprzeć. Oto co powstało. Mojego „Lidera zebranego” charakteryzuje kilka elementów.
Po pierwsze jednoznaczność, a przez to również przewidywalność. Podążający za liderem chce wiedzieć, czego ma się po nim spodziewać. Oczekuje od lidera jasności, konsekwentnej spójności. Nie chcemy liderów zmiennych emocjonalnie, zaskakujących , raz chwalących, innym razem krytykujących za to samo.
Drugi element to oczywiście zdolność do określania wizji i wyznaczania mniejszych celów, pozwalających na realizację wizji. Chcę wiedzieć, dokąd i po co lider zmierza. Chcę to od niego usłyszeć, potrzebuję by mi to komunikował i prowadził w jasno określoną stronę. Lider nie ukrywa, nie trzyma dla siebie, nie wstydzi i nie boi się swojej wizji. Opowiada inspirującą historię naszej wspólnej przyszłości.
Trzeci atrybut do zdolność do dawania i wyrażania gotowości do wsparcia. Podążający za liderem chce być przekonany, że kiedy będzie mu trudno, może na lidera liczyć. Na jego zrozumienie, wysłuchanie, akceptację. Wzięcie pod uwagę jego perspektywy.
Ostatnim elementem jest energia. Energia własna, do ciągłego doskonalenia i energia darowana innym. Dająca wiarę w powodzenie i możliwość „zawieszenia się” na i skorzystania z energii lidera. O energię dość trudno w zmiennym i zaskakującym świecie. Zwłaszcza, że jak stwierdziła Heike Bruch (HBR 2002), tylko około 10% menedżerów wykazuje się na co dzień tzw. energią produktywną. Są pełni wigoru i jednoczesnego skupienia. Pozostałe 90% to zarobieni, niezaangażowani i prokrastynujący menedżerowie. Do czego inspiruje nas te 90%?
Podsumowując moją krótką podróż przez światy i modele przywódcze, na pytanie „ale o co chodzi?” mógłbym odpowiedzieć: -Liderze, jeśli chcesz być prawdziwym liderem, dbaj o jednoznaczność, buduj wizje i wyznaczaj cele, dawaj wsparcie, dbaj o energię.
A jak masz czas, to szukaj własnej, najlepszej definicji z dostępnych.
A podsumowując drugi raz;). Po co nam jednoznaczna definicja? Mógłbym odpowiedzieć słowami mojego kolegi filozofa „wszystko jest kwestią definicji”. To w oparciu o te definicje budowane są programy szkoleniowe, określane kierunki rozwojowe, podejmowane decyzje w organizacjach. Dobrze jest wiedzieć czego poszukujemy, jakich liderów chcemy, czego od nich oczekujemy i czego pragniemy ich nauczyć, i jacy chcemy być. A za każdą definicją, mimo podobieństw, ukryte jest nieco inne zrozumienie.
Co jakiś czas „na rynku” pojawia się kolejny model „prawdziwego” przywództwa. Kuszący i ostatecznie wyjaśniający całą prawdę o dobrych przywódcach. Patrzmy na te propozycje z dystansem i akceptacją złożoności. Wybierajmy pamiętając, że jedynie zbliżamy się do prawdy. I być może, to wystarczy.